Abp Fulton J. Sheen i jego piękna relacja z pewną Kobietą
Wersję audio tego tekstu znajdziesz w aplikacji Droga Odważnych

To jest arcyciekawa postać. Przyznam, że jeszcze niedawno był mi dosyć obcy, ale zafrasował mnie historią swojego życia i kapłaństwa. Arcybiskup Fulton J. Sheen – zmarły w 1979 roku – wielki apostoł, którego chętnie słuchały miliony ludzi. A mówił po prostu o Jezusie i Jego Matce, do której miał szczególne nabożeństwo.
Człowiek mediów
Przyszedł na świat 8 maja 1895 roku w El Paso, w Stanach Zjednoczonych. Dorastał w bardzo religijnej rodzinie, co też odbiło się na wyborze życiowego powołania – został księdzem katolickim w 1919 roku. Jako teolog i filozof pracował na Katolickim Uniwersytecie Ameryki w Waszyngtonie. Odznaczał się tam niezwykłą wiedzą, ale rozgłos przyniosła mu właściwie dopiero jego działalność medialna. Najpierw, w 1930 roku, zaangażował się w głoszenie Ewangelii za pośrednictwem radia, prowadząc audycję „The Catholic Hour”, której liczba słuchaczy sięgała aż 4 milionów. Potem, w latach 1951-57, prowadził program telewizyjny pod tytułem: „Life is Worth Living”, który bił swoiste rekordy oglądalności. Poprzez tę jego działalność wiele osób nawróciło się; zasłynął przy tym jako wielki mówca – jego kazania oraz wystąpienia gromadziły wielkie tłumy. Umarł 9 grudnia 1979 roku – i co bardzo ciekawe – działo się to w kaplicy, przed Najświętszym Sakramentem. Obecnie trwa jego proces beatyfikacyjny.
Myślę, że abp Sheen może być dla nas niezwykłą inspiracją. Był to człowiek zgoła odważny. A tej odwagi – tak sądzę – dodawała mu gorąca relacja, którą miał z Maryją. Widział w niej przede wszystkim Matkę, niezwykle zatroskaną o Kościół i tych, którzy to Mistyczne Ciało Jezusa tworzą. Poniżej przedstawię parę myśli, które również dla mnie mogą być niezwykłą pomocą.
Czytaj także: Krzyż oczami mądrości Matki
Kobieta idealna
Wbrew różnym obiegowym opiniom, że katolicy czasem zbyt mocno gloryfikują Maryję, abp Sheen zaznaczał, że tak wcale nie jest – nie jest Ona od Swego Syna ważniejsza, ale jest bardzo ważna. Jest Kobietą, która może po prostu pomóc w relacji ze swoim Synem, z którym spędziła przecież na ziemi nawet więcej czasu niż sami apostołowie. Arcybiskup określał Maryję jako Kobietę Idealną, w której Boże działanie nie jest niczym pohamowane:
„Ona jest tą, którą każdy mężczyzna miłuje, gdy miłuje jakąś kobietę – czy sobie z tego zdaje sprawę, czy nie. Ona jest tym, czym chce być każda kobieta, gdy spogląda w siebie”.
Kościół potrzebuje Matki
Istotna rola matki w życiu każdego mężczyzny jest niezaprzeczalna. Nawet gdyby moja matka miała daleko do ideału, to i tak jest osobą niezbywalną w moim rozwoju. Mężczyzna w swoim życiu potrzebuje obecności kobiet. Być może właśnie dlatego arcybiskup tak dużo o Niej czule mówił – kryje się w tym wszystkim jakaś głęboka intuicja: żeby chrześcijaństwo dobrze się miało, potrzebuje opieki Matki Tego, który dzięki Jej zgodzie mógł przyjść na świat. Arcybiskup Fulton wiele razy wskazywał na Jej ważną rolę. Ona jest pomocą w drodze ku doskonałości chrześcijańskiej, bo jak pisał polski kapłan i profesor teologii ks. Wojciech Zyzak:
1. Maryja „cieszyła się szczególną wewnętrzną jednością płynącą z integracji potrójnej czystości: fizycznej, umysłowej i psychicznej”. A jakież my – mężczyźni – toczymy walki w tej strefie! Ona może pomóc ogarnąć życie, kiedy zamiast czystego serca, nosimy w sobie jakieś “badziewia”.
2. Ona jest „pierwszą uczennicą Pana (…). Była stopniowo odrywana od macierzyństwa w ciele, by być coraz bardziej oddaną jej większemu macierzyństwu duchowemu wobec Kościoła”. Ona jako Matka troszczy się o Kościół, bo tak Jej polecił Syn. I tej troski mogę sam doświadczać, kiedy – dla przykładu – czuję się w Kościele zagubiony.
3. Maryję Fulton J. Sheen określa mianem „Matki Eucharystii”, chcąc wyrazić „obecność Matki Bożej podczas każdej Eucharystii”. Taka myśl jest bardzo pomocna szczególnie wtedy, kiedy sam mam problemy z Mszą Święta. Ileż we mnie niepokoju, rozbiegania, lenistwa i niewiary. Ona również i to może pomóc oczyścić.
4. Maryja jest wzorem do naśladowania. W cytowanym już artykule ks. Zyzak pisze (odnosząc się do mariologii arcybiskupa), że „Matka Boża stanowi doskonały przykład ofiarowania życia Bogu”. A chodzenie za Jej Synem to przecież ciągłe mówienie Mu: „fiat! – zgadzam się na to, żebyś działał w moim życiu!”. Kiedy do tego brakuje mi sił, Ona, tak po matczynemu, może wspomóc, żeby się nie załamać.
Czytaj także: Nasz Ideał – miłość, służba, formacja. Część I – miłość
Relacje najwyższego kalibru
Wczytując się w historię arcybiskupa, mam poczucie, że ta jego energia wypływała z dwóch źródeł. Po pierwsze – z głębokiej relacji z Panem. To, że zmarł przed Nim w czasie adoracji jest bardzo znaczące. Bez gorącego kontaktu z Bogiem nie przyciągałby tłumów, które przecież same szukały Jezusa. Drugim źródłem jest bardzo czułe nabożeństwo do Matki Bożej, w którym abp Fulton odnajdował niezwykłą inspirację, siłę i pomoc. Tego warto się od niego dzisiaj nauczyć: inwestycji w te dwie relacje.
Jeśli chcesz lepiej poznać duchowość maryjną, skorzystaj z kursu WPROWADZENIE DO DUCHOWOŚCI MARYJNEJ, który znajdziesz w aplikacji Droga Odważnych.