"Droga do uporządkowanej miłości społecznej" czyli patriotyzm z perspektywy Kościoła
Listopad, a w jego ramach ten szczególny dzień symbolizujący odzyskanie przez nas niepodległości, to dobry czas na refleksję nad patriotyzmem. Mam wrażenie, że po setkach lat trudnej historii, jesteśmy jeszcze na drodze poszukiwania pozytywnego sposobu jego przeżywania i wyrażania. Co jakiś czas miotamy się między skrajnościami naiwnego kosmopolityzmu i nacjonalizmu napędzanego syndromem oblężonej twierdzy. A co mówi na ten temat Kościół?
Kościół powszechny czy narodowy?
Wydaje się, że powinno istnieć pewne napięcie między powszechnością Kościoła, który nie zna granic między narodami, a miłością do własnej ojczyzny. Skoro Kościół jest jedną rodziną braci i sióstr posiadających jednego Ojca, która wspólnie zmierza do Ojczyzny niebieskiej, to wydawać by się mogło, że szczególne umiłowanie własnego narodu stoi w pewnej sprzeczności z taką wizją ludzkości. Czy nie podkreśla się w ten sposób różnic i antagonizmów, zamiast budować jedną ludzką wspólnotę? Skąd zatem zachęty ze strony Kościoła, do pielęgnowania postaw patriotycznych wyrażających się w postawie miłości względem własnej ziemskiej ojczyzny?
Ojczyzna to rodzina
Katechizm wskazuje, że miłość ojczyzny jest obowiązkiem wynikającym z czwartego przykazania. Ojczyzna to w końcu ziemia ojców, a miłość swojego kraju jest miłością naturalną, rodzinną, opierającą się na poczuciu wspólnoty historii, kultury, języka, przeżyć i dążeń. Żyjąc i wychowując się w danym miejscu na ziemi, nasiąkamy pewnym zestawem przekonań, sposobów funkcjonowania, patrzenia na świat. Mierzymy się z podobnymi problemami i patrzymy na nie inaczej niż ludzie mieszkający czasem niedaleko, ale jednak w sąsiednim kraju. Czy to oznacza nieuchronne istnienie antagonizmów i wrogości wobec innych narodów?
A czy szczególna miłość jaką darzymy nasze rodziny, prowadzi do nieuchronnego istnienia antagonizmów z sąsiadami czy innymi rodzinami? Czasem mamy z sąsiadami sprzeczne interesy, ale miłość do własnej rodziny nie oznacza, że mam tego sąsiada zwalczać, nawet jeśli jest mi nieprzychylny. Oczywiście, w porządku miłości, w pierwszej kolejności musimy troszczyć się o najbliższych, o własny kraj, o wspólne dobro, ale nie może się to odbywać kosztem innych osób czy narodów.
Patriota to nie nacjonalista
W nauczaniu kolejnych papieży widać jasne rozróżnienie pojęcia patriotyzmu jako uporządkowanej miłości ojczyzny i nacjonalizmu jako jej wykrzywionej formy. Jan Paweł II zwracał uwagę, na tę różnicę w książce Pamięć i tożsamość: “Charakterystyczne dla nacjonalizmu jest bowiem to, że uznaje tylko dobro własnego narodu i tylko do niego dąży, nie licząc się z prawami innych. Patriotyzm natomiast, jako miłość ojczyzny, przyznaje wszystkim innym narodom takie samo prawo jak własnemu, a zatem jest drogą do uporządkowanej miłości społecznej.” Dobro naszej ojczyzny nie jest dobrem bezwzględnym, które może być realizowane kosztem innych.
Między nacjonalizmem a kosmopolityzmem
Mam niestety wrażenie, że niektórzy, chcąc bronić pamięci, wartości i polskiej tożsamości, chcieliby wykluczyć z polskiej rodziny tych, którzy inaczej patrzą na rzeczywistość, co ostatecznie bardziej dzieli niż buduje poczucie wspólnoty. Ważne jest zatem, aby kształtować postawy patriotyczne w oparciu o pozytywne wartości oraz wydarzenia historyczne i kulturowe mające na celu zacieśnianie wspólnoty i wspieranie świadomości ojczyzny jako dobra wspólnego, za które jesteśmy odpowiedzialni.
Z drugiej strony potrzeba także głębokiej świadomości wartości naszego doświadczenia historycznego jako narodu i tradycyjnych polskich wartości, które mogą być cennym wkładem w kulturę europejską i światową. Postawa bezkrytycznego kosmopolityzmu nie jest więc właściwa ze względu na możliwość zatracenia tego bogactwa. A naiwna wiara, że przyjęcie bez zastanowienia wartości i modelu rozwoju zachodnich krajów jest dla nas jedynym słusznym kierunkiem rozwoju, może okazać się w dłuższej perspektywie zgubna.
Czytaj także: Rzecz krótka o zwalczaniu religii i duchowieństwa w Polsce w latach drugiej wojny światowej
Ojczyzny małe i duże
Na koniec chciałbym się z Wami podzielić moim marzeniem jako poznaniaka, aby nasze przeżywanie rocznicy odzyskania niepodległości zmierzało w kierunku obchodów wspomnienia św. Marcina, które w ten sam dzień ma miejsce w Poznaniu. Niech będzie to dzień radości, poczucia wspólnoty, cieszenia się z naszych tradycji, zarówno tych ogólnopolskich, jak i lokalnych. Kiedy wychodzimy na ulicę, aby zamanifestować nasze przywiązanie do ojczyzny i bez podziałów frakcyjnych i wykluczania cieszyć się z tego, że jesteśmy Polakami, wtedy możemy naprawdę być jako naród razem. Chociaż to, co dzieli, jest często poważne i bolesne, to wciąż więcej jest tych rzeczy, które nas łączą i to na nich należy budować.
Comments