Dzięki niepełnosprawnym zrozumiałem istotę męstwa
"Wiara, siła, męstwo to nasze zwycięstwo" ‒ miarowe klaśnięcia na koncercie Luxtorpedy zjednoczyły tłum, w którym stałem, chłonąc jedność i tony dźwięków. A na scenie... niepełnosprawni na wózkach inwalidzkich.
Męstwo na dwóch kołach
W teledysku do tego utworu to oni są głównymi bohaterami. Na końcu czytamy, że utwór “Hymn” został napisany dla rugbystów z zespołu Balian. Nie są to sportowcy nacechowani tylko wolą walki i chęcią zwycięstwa. Mierzą się ze swoją niepełnosprawnością, trenując na wózkach inwalidzkich.
Rugby polega na blokowaniu graczy, by zawodnik mający piłkę dostarczył ją na pole przeciwnika. Ale jak blokować, kiedy nikt z nich nie stoi na nogach o własnych siłach?
To męstwo uzdalnia ich, by stanąć z ufnością wobec niebezpieczeństwa, jakie napotykają, ścierając się z sobą na boisku. Oglądając teledysk, a konkretnie sceny, w których po zderzeniu dwóch wózków jeden z zawodników bezwładnie leci głową w dół, zrozumiałem istotę męstwa. Chrześcijanin doświadczony darem męstwa nie pokłada swej ufności tylko we własnych wysiłkach, lecz ufa Bogu. Staje wobec trudności, prób i niebezpieczeństw, przyjmując „krzyże”, które są mu ofiarowane, prosząc o cierpliwość i wytrwałość, a nie o ich zabranie.
“Chlubimy się także z ucisków, wiedząc, że ucisk prowadzi do cierpliwości, cierpliwość do wytrwałości, wytrwałość zaś do nadziei. A nadzieja nie może zawieść, ponieważ miłość Boga wypełnia nasze serca przez Ducha Świętego, który jest nam dany” (Rz 5,3-5).
Pytania i odpowiedzi
Pojawiło się wiele pytań w mojej głowie: OK, w tłumie zawsze raźniej, ale czy będąc samotnikiem na ulicy pośród wszystkich bodźców, które mnie otaczają, potrafię kierowany Duchem Świętym powiedzieć, że jestem męski? Czy mam świadomość, że męstwo jest cechą, która pomaga mi stawić czoła przeciwnościom w sprawach tego świata? Czy Duch Święty ‒ niewidzialny Poruszyciel ‒ może być uosobieniem czegoś takiego jak męstwo? Czy do męstwa potrzebne są mięśnie?
Postanowiłem testować sytuacje, które mnie spotykały każdego dnia pod kątem mojego męstwa. Stając rozumnie przed każdą próbą, zauważyłem, że towarzyszy mi strach. Byłem sam i sam musiałem podjąć walkę o moje męstwo.
Nie jestem sam
Zacząłem toczyć walkę z moimi reakcjami: na emocjonalność mojej żony, na nieposłuszeństwo moich dzieci, na kierowców w korku, na opieszałość współpracowników i kontrahentów, na awarię samochodu, na oskarżenia ze strony bliskich, na wizję słabego miesiąca i brak kasy na koncie, na zmęczenie i uciekanie od obowiązków w domu, na odmienne zdanie innych ludzi…
Wtedy odkryłem, że nie jestem sam. Miałem w kieszeni różaniec i czasem dziesiątek różańca wystarczał, żeby żona przestawała krzyczeć. Miałem uśmiech, który pozwalał mi błogosławić kierowców, zajeżdżających mi drogę. Miałem akty strzeliste, które zabierały mój strach i lęk. Miałem Eucharystię, podczas której składałem w ofierze moje słabości i żal, próbujący zabrać mi moje męstwo i poczucie wartości. Mogłem prosić za tymi, których Pan postawił tego dnia na mojej drodze. Te codzienne praktyki zaczęły wyrabiać moje duchowe mięśnie. I jest tylko jedna osoba, której dałem nimi w gębę – nasz odwieczny czarny wróg.
„Kiedy duch i serce jest silniejsze niż ciało To ból wśród nieszczęść uczynił Cię skałą.
Wiara, siła, męstwo - To nasze zwycięstwo!”
Jeśli chcesz lepiej poznać odwagę, zapraszamy Cię do kursu SILNI ODWAŻNI WKURZENI, który znajdziesz w aplikacji Droga Odważnych.
Comments