Odważni zdobywają Kocierz – Kocierz Extreme Triathlon
Zaktualizowano: 5 gru 2022

Przełęcz Kocierska leży w Beskidzie Małym, gdzie zbiegają się grzbiety Bukowskiego Gronia, Kocierza i Potrójnej. Dawniej biegł tędy szlak kupiecki z Krakowa przez Żywiec na Węgry. Dziś raz w roku na jesieni są tam organizowane zawody w formule triathlonu, zwanego z uwagi na warunki terenowe – ekstremalnym – Kocierz Extreme Triathlon. Dystans do przebycia to 1 km pływania, 58 km trasy rowerowej z przewyższeniami 1600 m oraz bieg z przewyższeniami 700 m na odcinku niespełna 13 km. Brzmi jak wyzwanie?
Czytaj także: Rozwojowy triathlon: trzy dyscypliny i trzy razy piętnaście – oto droga mistrzów
Kocierz Extreme Triathlon – challenge accepted
Dla nas – Odważnych Sportowców, była to doskonała okazja do zaplanowania wspólnej wyprawy i po raz pierwszy wzięcia udział w tak licznym gronie w imprezie triathlonowej. Hasło “Kocierz Extreme Triathlon” zostało rzucone w naszej męskiej wspólnocie na wiosnę 2022 r. i mieliśmy stosunkowo mało czasu na przygotowania. Początkowo zgłosiło się siedmiu śmiałków. Część z nich nie miała wcześniej do czynienia z triathlonem, ale będąc wiernym ścieżce rozwoju fizycznego, która w naszej formacji jest jednym z trzech filarów rozwoju, była w dobrej kondycji. Mieliśmy też dobrą motywację i mogliśmy wspierać się wzajemnie, korzystając z porad bardziej doświadczonych braci.
Ruszyliśmy z treningami. Każdy ćwiczył osobno, ale stworzyliśmy grupę na komunikatorze i informowaliśmy się o postępach, przesyłaliśmy zdjęcia z przygotowań. Niektórym z nas udawało się spotkać na krótką przebieżkę lub wspólne pływanie, ale nie było to rutyną. Korzystaliśmy też z okazji spotkań wspólnotowych, jak na przykład Oblężenia Jasnej Góry, gdzie udało się zrobić o poranku wspólny trening biegowy. Choć były to sporadyczne okazje i większą część treningów robiliśmy indywidualnie, wszyscy mieliśmy poczucie, że robimy to razem, by jak najlepiej przygotować się do ekstremalnego triathlonu w Kocierzu.

Przygotowania z głową pełną marzeń
Ustawiliśmy sobie również cele pośrednie i każdy z nas miał “po drodze” inne zawody lub wyzwania związane z pływaniem, bieganiem czy jazdą na rowerze. Korzystaliśmy także z możliwości treningów przy okazji wakacyjnych wyjazdów i staraliśmy się trzymać dyscyplinę. Mimo pokusy wakacyjnego lenistwa nikt z nas nie odwieszał butów na kołek. Ruszyły także przygotowania logistyczne i sprzętowe. Niektórzy kompletowali ekwipunek taki jak pianka do pływania czy odpowiednie wyposażenie roweru. Niekiedy konieczne było odchudzenie ze zbędnych “turystycznych” gadżetów i dodatkowy serwis.
Z uwagi na tę okazję postanowiliśmy również przygotować specjalną wersję sportowych koszulek, z nadrukiem wspólnotowego loga i napisem: Miłość – Służba – Formacja. Chcieliśmy być rozpoznawani na trasie i stanowiło to dla nas poczucie bycia jedną drużyną, które wspólnie ukończy ekstremalny triathlon.
Gdy przyszedł wrzesień, pojawiało się coraz więcej emocji. Jeden z braci po przebytym covidzie musiał zaprzestać treningów i niestety wycofał się ze startu. Kolejny rozchorował się na tydzień przed planowanym startem i, mimo że do ostatniej chwili liczył na wydobrzenie, ostatecznie nie pojechał z nami. Dla grupy były to trudne informacje. Mocno osłabiony skład, finalnie liczący czterech zawodników, miał jednak jeszcze większą motywację, by dać z siebie wszystko i wystartować.
Czytaj także: Za nami Forum Drogi Odważnych
Gotowi do startu…
Na dzień przed zawodami, spotkaliśmy się w Krakowie u naszych wspólnotowych braci Pawła i jego syna Antoniego. Użyczyli nam swojej gościny oraz jak się później okazało, byli wielkim wsparciem przed i w trakcie zawodów. Paweł również planował brać udział w zawodach, ale z uwagi na kontuzję nie mógł do nas dołączyć. Wystartował za to jego młodszy syn – Franciszek.
Rankiem po prawdziwie wykwintnym śniadaniu pełnych energetycznych specjałów (jak miód z pasieki Pawła i konfitura z własnoręcznie zbieranej morwy) ruszyliśmy na punkt zbiórki – plaża przy jeziorze Mucharskim. Tam czekał już na nas z pakietami startowymi (numery startowe na rower i bieg oraz czepek pływacki) nasz triathlonowy debiutant – Kuba. Przyjechał on na zawody wraz z rodziną, aby przy okazji spędzić wspólnie trochę czasu w górach. W czasie podróży mieli drobne problemy, w efekcie których rower Kuby musiał trafić ponownie na serwis. Dziś śmiejemy się z tego, ale na dzień przed zawodami było to stresujące doświadczenie!
Po zostawieniu gotowych do jazdy rowerów w strefie zmian, ubraliśmy się w pianki i stanęliśmy razem przed taflą jeziora – Michał, Kuba, Franciszek i ja. Byliśmy gotowi!

Start Kocierz Extreme Triathlon
Czułem wzruszenie i dużą satysfakcję, że stoimy tam razem, że zaraz ruszymy na trasę i będziemy wspólnie zmagać się w trudzie, jakim było ukończenie zawodów.
Wymieniliśmy ostatnie uwagi, życzyliśmy sobie powodzenia i po sygnale zwiastującym start ruszyliśmy do wody, tłocząc się z innymi zawodnikami. Do zrobienia były 2 okrążenia na odcinku 1 km. Stawka rozciągnęła się dość