Burzymy mity na temat treningu. Przeczytaj i działaj!
top of page

W wysiłku fizycznym nie chodzi o "biceps". Burzymy mity na temat treningu


Mężczyzna w trakcie treningu siłowego

“Jeśli określisz swoje potrzeby w sferze rozwoju fizycznego, to będzie łatwiej ruszyć z miejsca. A że przychodzą kryzysy i czasami się nie chce? Ja mógłbym pisać wiersze o tym, jak bardzo mi się nie chce ćwiczyć. Akceptuję to i robię swoje” – mówi trener personalny Piotr Podczaski.

 

Wysiłek jest dla każdego


Jarosław Kumor: Chciałbym zacząć od “mitu bicepsa”. Kiedy myślę o rozwoju fizycznym, to mam przed oczami pakerów na siłowni, duży wysiłek i rozbudowany plan treningowy. Czy właśnie to jest synonim rozwoju fizycznego?


Piotr Podczaski: Przede wszystkim warto sobie odpowiedzieć na pytanie, gdzie dziś jestem jeśli chodzi o rozwój fizyczny i jakie mam potrzeby. U każdego te potrzeby są sprawą indywidualną. Kulturyści mają potrzebę posiadania dużego bicepsa, ale zwykły mężczyzna, który po prostu potrzebuje dobrze sobie radzić w życiu codziennym, niekoniecznie musi skupiać się na stronie wizualnej swojego ciała. Są takie nurty w rozwoju fizycznym, w których w ogóle nie bierze się pod uwagę wyglądu, a osiągane efekty. Jest to na przykład podnoszenie ciężarów. A zatem wysiłku fizycznego nie wiązałbym z czymś zewnętrznym. To jest przede wszystkim praca nad naszymi potrzebami i nad tym, by nasze życie było pełniejsze.


Czy każdy mężczyzna powinien się rozwijać fizycznie?


Jak najbardziej tak. Życie ma zupełnie inny smak kiedy jesteśmy w ruchu, kiedy nasze ciało odczuwa wszystkie efekty związane z treningiem. Wysiłek fizyczny potrafi dać nam poczucie sprawczości i siły tam, gdzie go nie mamy – w życiu osobistym czy duchowym. Wysiłek fizyczny może być dobrym wstępem do wprowadzania zmian w swoje życie, bo wiąże się z przezwyciężaniem granic. Użycie silnej woli do wykonania kolejnego powtórzenia, przebiegnięcia kolejnych paruset metrów, wydaje się być odrobinę łatwiejsze niż przełamanie się w jakichś osobistych czy duchowych trudnościach. Poczucie sprawczości zapewnione przez trening może przenieść się na te inne sfery.

Trening małymi krokami


Mam wrażenie, że pod kątem rozwoju fizycznego mamy w społeczeństwie dwie grupy mężczyzn. Jedni zupełnie nie uważają tego za coś ważnego w swoim życiu. Drudzy to zapaleńcy, którzy za mocno się na tym skupiają.


Ja bym stworzył nawet więcej tych grup, ale nie o to chodzi. Wszędzie oczywiście znajdziemy osoby, które z czymś przesadzają. Ciału trzeba dać odpocząć. Z kolei brak wysiłku fizycznego bardzo często jest uwarunkowany tym, co wynieśliśmy z domu. Jeżeli wysiłek fizyczny był nam przedstawiany jako coś negatywnego, to automatycznie tak go postrzegamy w dorosłym życiu. Jest to dla nas coś niepotrzebnego, szkodliwego, od razu widzimy, że będzie nas to męczyć i postrzegamy to jako minus. W moim domu rodzinnym konkluzja dotycząca jakiegokolwiek treningu była następująca: “spocisz się i będzie ci ciężko”. Nie wiązało się to z żadnym pozytywem.


Myślę, że jest taka grupa mężczyzn, którzy w młodości grali przede wszystkim w gry zespołowe. Często do tego się sprowadzało chodzenie w szkole na W-F. Jeśli zabraknie im tego wątku rywalizacji i nie mają możliwości do tego wrócić, trudniej im wejść w trening, bo indywidualnie to już nie to samo. Jak przestawić się na te indywidualne tory kiedy jednak mamy wpojony wysiłek zespołowy?


Warto pójść w logikę małych kroków. Jeśli nie masz drugiej osoby obok, masz większą możliwość skoncentrowania się na sobie, zaobserwowania tego, jak Twoje ciało się zachowuje w trakcie wysiłku. Może to być świetna przygoda i okazja do tego, by lepiej poznawać siebie. Indywidualny trening może powiedzieć coś o mnie, może pokazać, ile jestem w stanie wytrzymać i czy kiedy zbliża się granica, to łatwo opadam z sił czy jednak walczę, bo najczęściej jest tak, że mózg wmawia nam, że to już koniec, a nie jest to prawda. Pamiętam jak pewnego dnia z przyjacielem poszliśmy biegać. Ja tego nie lubiłem. Ostatni bieg na 10 km miałem chyba 3 lata wcześniej, a pokonaliśmy ten dystans właściwie nie zauważywszy tego.



Regularność a kryzys


A zatem formułuję swoje potrzeby, wchodzę w trening, obserwuję siebie, przez dwa tygodnie mi to wychodzi i pojawia się kryzys. Zapewne powinniśmy od początku zakładać że ten kryzys się pojawi, niemniej te pierwsze chwile słabości, jakiejś nieregularności, często powodują, że przestajemy ćwiczyć. Jak ty sobie z tym radzisz?


Myślę że warto ustawić sobie jakieś sztywne zasady których będziemy się trzymać mimo złych odczuć na ich temat. Warto mieć też jakąś intencję. Tak jak w modlitwie, również w treningu możemy poświęcić wysiłek w intencji naszych bliskich czy w jakiejś ważnej sprawie. To jest okazja, by ofiarować coś z siebie. Z drugiej strony potrzeba w tym miłości do siebie, polegającej na luzowaniu w momentach, kiedy jest trudniej. Być może brzmi to paradoksalnie, ale chodzi tu o to, że kiedy budzę się rano i wiem, że muszę zrobić trening o tej 6:30 i wiem że mam już dojść, to zaczynam wyśmiewać to swoje narzekanie: “O, jaki biedny jestem, jakie to straszne, że muszę wstać, chyba się pogłaskam i dopiero wtedy się uda”. Zaczynam się z siebie w pozytywnym sensie śmiać. To bardzo pomaga.


Generalnie w dzisiejszych czasach potrzebujemy takiego luzu na swój temat. Strasznie się spinamy kiedy nam na czymś zależy, mamy jakiś cel i chcemy regularnie do niego dążyć. Nie chcemy sobie wtedy pozwolić na żaden błąd. Idąc w drogę, wiesz że będziesz się potykał. Nie trzeba wtedy dramatyzować. Otrzepujesz się i idziesz dalej. Trochę jak ze spowiedzią. Ja osobiście przed każdym treningiem narzekam, że mi się nie chce i wręcz mógłbym o tym wiersze pisać. Musiałem po prostu zaakceptować to w sobie i robić swoje. W końcu trening to prosta czynność, a nie dysputa teologiczna. Jest to wykonanie konkretnych czynności, które trwają określony czas – zazwyczaj od 30 do 60 minut i to jest wszystko.


Spróbujmy wskazać pewne techniki, które mogą nam pomóc w regularności. Czy warto sobie ustalić konkretną godzinę w ciągu dnia na trening?


Stała godzina – jak najbardziej. Zwłaszcza że ciało wtedy się przyzwyczaja do wysiłku o konkretnej porze. Najczęściej, żeby się zupełnie przyzwyczaiło, potrzeba nam sześciu tygodni. Istotne są też stałe pory posiłków. Ciało reguluje sobie energię na trening, odpowiednio przygotowując się na ten wysiłek. Jeżeli będziemy mieli różne pory posiłków, ciało będzie też różnie reagować na trening. Musimy też dbać o sen. Jest to trudne w dzisiejszym świecie, ale tyle, ile potrzebujemy snu, tyle rzeczywiście powinniśmy sobie zapewnić kosztem seriali czy tym podobnych rzeczy, które de facto nic nie wnoszą w nasze życie.


Nie bój się trenera!


Czy do rozwoju fizycznego jest mi potrzebny koniecznie trener?


To jest ulubione powiedzenie trenerów personalnych: to zależy (śmiech). Możesz wejść oczywiście w treningi z YouTube`a, ale łatwo wtedy robić coś źle i nikt ci na to nie zwróci uwagi. Możesz też przesadzić, zabierać się za zbyt skomplikowane, trudne, intensywne ćwiczenia. Nastąpi wtedy ujemne sprzężenie zwrotne – będziesz czuł się świetnie, ćwicząc ostro przez cały tydzień, a przez następne trzy nie będziesz w ogóle miał ochoty patrzeć na wysiłek fizyczny. Każdy ma swoje historie zdrowotne, uwarunkowania, być może jakieś bóle i trzeba się temu przyjrzeć. Niektórych ćwiczeń po prostu nie wolno wykonywać przy określonych dolegliwościach, o których możesz nawet nie wiedzieć, więc przynajmniej przed rozpoczęciem warto byłoby się skonsultować, bo można sobie narobić dużo biedy.


Dziękuję za rozmowę.

 


Jeśli szukasz więcej inspiracji w rozwoju fizycznym, skorzystaj z naszej aplikacji Droga Odważnych.


124 wyświetlenia0 komentarzy

Powiązane posty

Zobacz wszystkie

Chcę otrzymywać newsletter!

Dziękujemy za przesłanie!

bottom of page