Zdelegalizować coaching i rozwój osobisty
top of page

"Zdelegalizować coaching i rozwój osobisty". Podpisuję się!

Zaktualizowano: 2 gru 2022



Fanpage „Zdelegalizować coaching i rozwój osobisty” przez kilka lat istnienia na Facebooku uzbierał ponad 150 tysięcy polubień. Jak to możliwe, że strona, skupiająca przeciwników z pozoru niewinnego tematu, zebrała więcej like’ów niż fanpage Polskiej Akcji Humanitarnej, twórców popularnej akcji Pajacyk, który ma na koncie niewiele ponad 100 tysięcy? I zasadnicze pytanie: czy rozwój osobisty rzeczywiście należy zdelegalizować?

 


Oblicza coachingu: hochsztaplerzy, szarlatani i “jesteś zwycięzcą”


Na początek małe wyjaśnienie: w tekście, tak jak jest to widoczne na całym portalu, będę się posługiwał określeniem “rozwój osobowy”, które – tak sądzę – nieco głębiej określa tę dziedzinę. Interesuję się nią od wielu lat i miałem okazję przeczytać naprawdę masę bzdur. Co gorsza, za wieloma z nich kryło się dużo cennych wiadomości i wartościowych intuicji. Bo faktem jest, że nastawienie jest ważne, ale przecież od samego powtarzania “jestem zwycięzcą” nie stajesz się nim. I prawdą jest, że dobrze przepracowany etap planowania jest kluczem do sukcesu w działaniu, ale od afirmacji i przyciągania “sukcesu” w myślach nie staniesz się… i tu wstaw co preferujesz: bogaty, piękny, popularny.


Założenia, na których zasadza się ten biznes (tak, biznes – za udział w trzydniowym szkoleniu online[!] najpopularniejszego coacha w Polsce trzeba zapłacić ponad 7000 zł) przez wiele lat nie były poparte żadnymi badaniami naukowymi albo wręcz zupełnie im przeczyły. Skoro to biznes, to ważne, żeby klient był zadowolony, bo zadowolony klient płaci. A dużo łatwiej zadowolić klienta, wprawiając go w dobry nastrój. Trudno więc nie odnieść wrażenia, że niejednokrotnie o wiele ważniejsze, niż dostarczenie skutecznych narzędzi do pracy nad sobą, było silne naładowanie emocjonalne słuchacza tylko po to, by poczuł się po takim spotkaniu lepszy i bardziej wartościowy.


Po co mi coaching i rozwój osobowy?


Cały problem rozwoju osobowego polega na tym, że nie do końca wiadomo, po co on jest. Gdy spojrzymy na synonimy słowa rozwój, to pojawią nam się takie hasła, jak: rozkwit, postęp, wzrost czy progres. No dobrze, ale nie wystarczy przecież tylko się rozwijać i rosnąć. Widać to po współczesnym świecie – rozwija się, ale w moim subiektywnym spojrzeniu ten wzrost w wielu miejscach jest w najlepszym wypadku niepotrzebny, a w najgorszym szkodliwy. Trzeba się rozwijać w określonym kierunku.


A jaki kierunek nadaje nam główny nurt rozwoju osobowego? Przez ostatnie dziesięciolecia nastąpiło w tej kwestii znaczące przesunięcie. Kiedyś ludzie rozwijali swój charakter, teraz rozwijają swoją osobowość. Jaka jest różnica? Rozwój osobowości skupia się przede wszystkim na umiejętnym pokazywaniu swojego wizerunku, pozytywnym myśleniu i, będącej jego skutkiem, pozytywnej postawie. Narzędzia rozwoju w tym kierunku koncentrują się na odpowiednich zachowaniach, ucząc technik wpływania na innych oraz sposobów komunikacji, pomagających w lepszym operowaniu w świecie. To rozwiązania niewątpliwie skuteczne, ale tylko w krótkiej perspektywie. Skupienie się na rozwoju osobowości to jak stosowanie aspiryny na chorobę przewlekłą – może uśmierzy chwilowo ból, ale na pewno nie wyleczy choroby.


Przerzućmy wajchę coachingu!


Co w takim razie utraciliśmy? Gdzie należy upatrywać szansy na powrót na właściwe tory? Jest nią powrót do pracy nad charakterem, który wypływa z chęci pracy nad cnotami: pokory, sprawiedliwości, umiarkowania, miłości do ludzi, pracowitości, wierności i innych. To nieustanna praca, prowadząca do zintegrowania w człowieku zasad, które nadawać będą ton sposobowi, w jaki żyje. To droga, która jest drogą dłuższą i zdecydowanie trudniejszą niż pielęgnowanie naszej osobowości, ale przynosi większe i trwalsze efekty. Skutkiem ubocznym tej drogi będzie poznanie siebie – swoich mocnych i słabych stron.


W kuźni charakteru nie ma miejsca na tanią motywację w stylu “jesteś zwycięzcą”. Praca nad charakterem to kształtowanie w sobie samodyscypliny, która jest kluczem do stawiania każdego kolejnego, choćby małego kroku. To ustalanie standardów, które mają tendencję do nieustannego ewoluowania. Bo każdy rozwój cnót wiąże się z koniecznością stawiania poprzeczki coraz wyżej i do takiego rozwoju chcę Cię zachęcić. Jest to rozwój, którego największymi beneficjentami będą Twoi najbliżsi. Sprawi, że staniesz się lepszym mężem, ojcem, kapłanem, pracownikiem. Taki rozwój pozwoli Ci zobaczyć Twój prawdziwy obraz, ze wszystkimi blaskami i cieniami, pokazując na horyzoncie cel, jakim jest doskonałość. Czy można go osiągnąć? Wątpię. Ale trzeba próbować, bo droga dochodzenia do celu to właśnie droga rozwoju.









667 wyświetleń1 komentarz

Powiązane posty

Zobacz wszystkie

Chcę otrzymywać newsletter!

Dziękujemy za przesłanie!

bottom of page