top of page
Zdjęcie autoraPiotr Paszkowski

Zostałem wybrany tak, jak św. Maciej Apostoł


Życie duchowe katolika bywa nierzadko jedynie religijne. Nie chciałbym być kategoryczny. Chodzi mi o rozłożenie akcentów. Czy nie jest tak, że praktyki, które powinny być tylko odzwierciedleniem naszych pragnień duchowych, stoją wyżej niż nasza relacja z Bogiem? Kiedy następuje wybranie przez człowieka prawdziwej relacji z Bogiem?

 


Religijny od kołyski


W mojej świadomości od zawsze istniało życie religijne. Niekoniecznie świadome życie z Bogiem, ale praktyki religijne, które były mi wpajane od dziecka, miały spory wpływ na moją świadomość istnienia Stwórcy. Dla mnie jako dziecka było to bardzo ważne i ukształtowało pewien obraz Boga.


Bóg mnie wybrał


Te wspomnienia z dzieciństwa uświadamiają mi, że to nie moja zasługa, że jestem w Kościele. Oczywiście były pewne decyzje. Najpierw moich rodziców, za co jestem im bardzo wdzięczny, potem moja, gdy już jako dorosły mężczyzna wybrałem życie w Kościele i relację z Panem Bogiem (tutaj jestem wdzięczny żonie, bo to ona mnie “ciągnęła” na msze i to na długo przed narzeczeństwem i ślubem). Ale… nie byłoby tego, gdyby nie wybranie przez Boga. I o tym wybraństwie chciałbym opowiedzieć trochę więcej w kontekście historii św. Macieja, którego wspomnienie właśnie obchodzimy.



Św. Maciej – trzynasty Apostoł


Św. Maciej był jednym z siedemdziesięciu dwóch uczniów, których wybrał Jezus jeszcze przed męką i zmartwychwstaniem. Po wydaniu Jezusa na śmierć i samobójstwie Judasza ówczesna wspólnota musiała zapełnić lukę po Iskariocie, bo Piotr był przekonany, że tak jak Stary Testament opierał się na dwunastu synach Jakuba, tak i Nowy Testament miał się opierać na dwunastu Apostołach. Następcą Judasza miał być właśnie Maciej lub inny uczeń – Justus. O jego wybraniu zdecydował los, czyli Duch Święty: "Ty, Panie, znasz serca wszystkich, wskaż z tych dwóch jednego, którego wybrałeś" (Dz 1, 24).


Po ludzku Maciej mógł mieć poczucie, że zaszczytne grono było już wybrane wcześniej i on sam jest tylko na “doczepkę”. Nic bardziej mylnego. Po pierwsze, Maciej był potrzebny i swoim życiem dowiódł tego ponad miarę – prowadził Boże życie, które zakończył na tym łez padole jako męczennik za wiarę. Po drugie, bardziej ważne, wybrał go sam Bóg, i to dwukrotnie. Pierwszy raz jako jednego z siedemdziesięciu dwóch, i drugi raz, jako jednego z Dwunastu po odejściu zdrajcy. Judasz miał szansę być tym dwunastym do końca, jednak przez swoje postępowanie nie wykorzystał jej. Bóg w swojej mądrości zapełnił to miejsce Maciejem. Tutaj na myśl przychodzą mi słowa Jezusa o wybraństwie: “Nie wy Mnie wybraliście, ale Ja was wybrałem”. (J 15, 9-17)



Czas na moje “tak”


Św. Maciej doskonale pokazuje nam znaną od wieków prawdę, że to Bóg wybiera, ale, dając nam wolną wolę, nie naciska, jest w tym łagodny i czeka na naszą decyzję. Maciej pewnie niczego się nie spodziewał, ale w odpowiednim momencie, gdy objawiła się Boża wola, podjął decyzję, by wstąpić do grona Dwunastu. Przez tę analogię wyobrażam sobie siebie, którego, jak każdego z nas, Bóg wybrał do grona swoich uczniów – Apostołów. To słowo nie jest za duże, bo każdy z nas jest powołany do głoszenia Dobrej Nowiny, a Bóg czeka na moje i Twoje tak, na podjęcie decyzji.

 


Jeśli chcesz rozwijać się duchowo i lepiej wypełniać swoje powołanie, skorzystaj z naszej aplikacji Droga Odważnych, w której znajdziesz kursy z rozwoju duchowego, inne artykuły oraz wyzwania.


70 wyświetleń0 komentarzy

Powiązane posty

Zobacz wszystkie

Comments


Chcę otrzymywać newsletter!

Dziękujemy za przesłanie!

bottom of page